środa, 24 lutego 2010

druga odsłona fioletu



Pomimo przeciwności losu postanowiłam wykazać się duchem, hartem i zapałem iście olimpijskim.
Decyzja zapadła: Emily poczeka na jakąś porządną włóczkę, natomiast fiolet do końca olimpiady zamieni się w coś_do_założenia.
Z uwagi na ilość posiadanej nitki w grę wchodzą małożerne ażury, a przez wzgląd na grubość (cienkość) nitki rozsądne byłoby zastosowanie szydełka.
znalazłam coś takiego:












a sama popełniłam coś takiego:



to prawie pół górnej części bluzki, choć może nie wygląda :)

po krótkim zastanowieniu się stwierdzam, że fiolecik jest niefotogeniczny - niebieścieje, ale trudno. w realu jest ok.

wiatraczki kręcą się jak szalone, przede mną jeszcze 23 sztuki do zrobienia plus ściągacze. nie bardzo wiem jak nabrać z tych wiatraczków oczka na druty na ściągacze, ale może po zszyciu całości wpadnę na jakiś inteligentny sposób.

4 Comments:

kot&malenstwo said...

Powiem tylko ŁAŁ!

Wspaniały wzór, nie mogę doczekać się końca! :)

Kaga said...

wyglada super!!
Jak się robi takie "Wiatraczki"?

kot&malenstwo said...

To jeszcze raz ja, czy mogłabyś podać namiary lub przesłać wzór na tę bluzeczkę? Zaczynam na nią chorować :)
wilowka@gazeta.pl

Anonimowy said...

ja też się nie mogę doczekać końca, na razie kombinuję nad sposobem przyczepienia ściągaczy.

wiatraczki robi się bardzo prosto tylko z oczek łańcuszka i półsłupków,

wszystko co mam wysłałam na gazetową

Jowita